Wszyscy wokół trąbią na temat właściwej gospodarki odpadami, świadomej utylizacji śmieci i odpowiedzialnej postawy konsumenta, który powinien segregować odpady i brać udział w ich recyklingu.
Zgadzam się. Super.
Piękna teoria.
A teraz - jak to wygląda w praktyce?
Ekologia czy ekonomia - okiem mieszkańca, okiem śmieciarza
Mieszkam w Krakowie, obsługuje mnie potantat na krakowskim rynku - MPO. Drogo - ale próbowałam wcześniej korzystać z innej firmy (której nazwę litościwie tu pominę) i płacąc trochę mniej narażona byłam na dolatujące do domu ze śmietnika "aromaty", gdyż firma ta regularnie zapominała o wywożeniu śmieci.
W MPO zamówiłam kubeł 120 l (koszt 39 zł/mies.) bo przecież więcej na 2 tygodnie dla 3 osobowej rodziny nie potrzeba, w końcu śmieci się segreguje, a MPO zobowiązało się dostarczać swoim klientom dodatkowe worki na śmieci segregowane. Oczywiście dostarcza w teorii - w praktyce łaskawe chłopaki z MPO rzucą raz w miesiącu jeden 120 l worek na 6 domów, o który to worek następnie mieszkańcy nieledwie się biją.
Czyli niby MPO popiera segregację śmieci i wykazuje działania w tym zakresie, ale takie jakieś mało kompletne - czyżby znów teoria rozbijała się o czynnik ludzki? A może "ekonomiczny"?
Taaak, są w pobliżu "dzwony" do segregacji - lecz godzinę po ich opróżnieniu znów są pełne i nie da się do nich niczego wcisnąć. Mieszkańcy okolicznych domów czatują i gdy tylko śmieciarka odjedzie pędzą ze swoimi posegregowanymi śmieciami by je upchać do dzwonów (póki jest miejsce) a nie wyrzucać do kubłów na śmieci niesegregowane. Nie zawsze nadążałam, stąd musiałam zmienić kubeł mały na duży (240 l, wywóz 2 x w miesiącu, 78 zł) i niestety śmieci segregowane lądują w zwykłym kuble...
zdjęcie zrobione rano na drugi dzień po wywiezieniu "plastików" i "papierów".
Butelki wywozili przed chwilą, więc dzwony jeszcze puste ;)
MPO problemu nie widzi. W końcu dostają więcej pieniędzy, to kto by się tam środowiskiem przejmował..
To w końcu czyje są te śmieci? i kto je produkuje?
Tak naprawdę mało kto widzi problem. Oficjalna linia brzmi "trzeba coś z tym zrobić, bo produkujemy za dużo śmieci". Ale kto produkuje? My? Czyli konsumenci??? A może producenci towarów tak je opakowują, że powstaje mnóstwo śmieci?
Przykład:
Na poniższym zdjęciu pudełko czekoladek. Kartonowe. W środku szczelny plastikowy woreczek, a w nim czekoladki - każda owinięta w aluminiowy "papierek". Dodatkowo całe opakowanie zawinięte w plastikową folię.
Noż do licha ciężkiego! Te 2 woreczki są zupełnie zbędne - dzięki nim wcale czekoladki świeższe nie będą, za to śmieci przybędzie.
Kto na tym zarabia?
- producent opakowań - bo sprzedał opakowanie,
- producent czekoladek - bo może marketingowo mamić klienta, że dzięki poczwórnemu opakowaniu czekaldki będą "świeższe niż jakiekolwiek inne",
- śmieciarz - bo śmieci trzeba wywieźć,
Kto za to płaci?
- klient - bo czekoladki mogą być trochę droższe (koszt opakowania producent czekoladek przerzuci na klienta)
- klient - bo wywóz śmieci kosztuje (producenci opakowań i czekoladek przerzucają koszt utylizacji odpadów na klienta)
- środowisko - bo jest coraz więcej śmieci.
Dlaczego nikt (samorządy, organizacje) nie prowadzi akcji uświadamiającej społeczeństwo, by kupowali produkty opakowane ekologicznie?
Dlaczego nikt (samorządy, organizacje) nie promuje opakowań ekologicznych?
Dlaczego nikt (ustawodawca, samorządy) nie wprowadza regulacji dotyczących opakowań - ich ilości i jakości - które zmuszałyby producentów do stosowania ekologicznych, a zarazem tańszych opakowań?
Dlaczego my, konsumenci, zgadzamy się by nam wmawiać, że wyłącznie my jesteśmy odpowiedzialni za "produkcję" coraz większej ilości śmieci?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz